Easy A.



Easy a.

Plotki o mojej rozwiązłości zostały znacznie wyolbrzymione. Od zawsze wtapiałam się w otoczenie, niewidoczna dla facetów. Gdyby Google Earth było facetem, nie odnalazłoby mnie nawet gdybym przebrała się za wieżowiec. Niezła nowość, co? Wyobcowana licealistka. Kim jestem? Jaki jest sens życia? Co tu robię? Ale bez obaw, to nie jedna z tych opowieści. Ale z pewnością tak się zaczęła. I szybko uległa zmianie, kiedy zaczęłam kłamać o swoich prywatnych sprawach. Niechaj więc będzie wiadomo, że ja, Olive Penderghast, będąc przy zdrowych zmysłach i mając biust poniżej średniej, przysięgam mówić prawdę i tylko prawdę.

Zaczynając od teraz. Co jest lepsze od Internetu do dzielenia się swoimi sprawami? Więc oto część pierwsza. Wtórna, przyprawiająca o dreszcze, aczkolwiek zupełnie fałszywa opowieść o tym, jak straciłam dziewictwo ze studentem. Zacznę od tego, że każda opowieść ma dwie strony. Oto moja. Ta właściwa. Imię "George" nie jest seksowne. To imię dla misia, nie do wykrzykiwania podczas szczytowania. I ma pani na myśli...Ostatnią, a więc szczytową fazę w ewolucji roślin. Właśnie. A co pan myślał? Tak samo, proszę uważać, bo ludzie mogą to opacznie odebrać.

Easy a.

Wiecie, że w dzisiejszych czasach aż roi się od aluzji. Żaluzji? Co ma pan na myśli? Rhiannon, Olive, do książek. Nie gryzą. Miłość zamiast wojny. Nie bawić się ogniem, grozi sparzeniem. I tak dalej. Do widzenia, panie Griffith. Pa. Zważaj na słowa. Sorka. Pan Griffith to mój ulubiony nauczyciel. Chociaż po tych wszystkich drakach nie wiem, czy to obustronne. To dla was szkodliwe. Powoduje niechcianą ciążę i inne rzeczy. To jakbyście chcieli dopasować koło do auta, którego nie macie. Oto, jak doszło do tej draki. Kłamstwo, które to zapoczątkowało. Proszę, błagam cię. Zapłacę ci, co? Rhi, camping odpada. Jestem już umówiona. Mówiłam ci. Z kim? Nie znasz go. Ty też, samolubna dziweczko. Znam, studiuje z moim bratem. Więc jak się nazywa? Rhiannon ma silną osobowość. Zaprosiła mnie na rodzinny camping, a ja jakoś nie chcę jechać. Na pewno nie chciałam siedzieć z nią cały weekend. Ale też dlatego, że jej rodzice to stuprocentowe dziwaki. A ja mieszkam w Kalifornii. Byłam raz u niej na kolacji i nigdy to się nie powtórzy. Ciekawe. Burgery Patchouli. Sami je wyhodowaliśmy. Coś na deser? Nie, dziękuję. Muszę dbać o linię. Ja nie. Skłamałam, mówiąc, że mam randkę z kolegą mojego brata, George'em. Nie ma czegoś takiego jak "seksowny George". Mój jednak jest, więc nie gadajmy już o tym. Dobra, nie jedź z nami. Nienawidzę cię, suko. Idź sobie po kakao. Chcesz też? Nie. A oto, jak naprawdę spędziłam weekend. PIĄTKOWE POPOŁUDNIE Dla mojej wnuczki Gorszej piosenki nie słyszałam. SOBOTNI RANEK SOBOTNIE POPOŁUDNIE SOBOTNIA NOC NIEDZIELNY RANEK NIEDZIELNE POPOŁUDNIE NIEDZIELNY WIECZÓR NIEDZIELNA NOC I kiedy w poniedziałek Rhi spytała mnie o weekend...Jest uroczy. Prawdziwy dżentelmen. Czuję się, jakbym była w rozkwicie miłości. Czyli co, zobaczycie się ponownie? Nie, pewnie nie. To był tylko jeden weekend. Cały weekend? Zaraz, chyba nie... Co? Nie, oczywiście, że nie. Ty kłamczucho. Na pewno cię rozdziewiczył. Wcale nie. Tak. Opowiadaj. Rhi, nie jestem taka. Czyli jaka? Nie mogąca zwierzyć się przyjaciółce? Co? Mów o wszystkim. Teraz, suczko. Coś często mnie tak nazywasz. Nie niezbyt czułe. Mów o wszystkim, szkarado. Jakoś mnie to nie przekonuje. Gadaj! Dobra! Zrobiliśmy to. Tak jest! Teraz będziesz mega zdzirą, tak samo jak ja. To, że Peter Hedlund polizał ci piersi za Bed Bath & Beyond nie robi z ciebie mega zdziry. Było tam dużo ludzi, ktoś mógł przyuważyć. Nieważne, chodzi o ciebie. Na co się zgodziłaś? Było normalnie. Bez ekscesów.